sobota, 6 grudnia 2014

SUKA

       Wstawanie rano było i jest nadal moją udręką. Zawsze musiałam wstawać o szóstej rano, choć do pracy mam dopiero na dziesiątą. Dlaczego? Trzeba wyszykować Leona, znosić humory Nathalii i jeśli jest Oliver również podać śniadanie do łóżka. Nie powinnam żyć.
 Bycie marną służącą swojego narzeczonego i jego córki ( Leon jako jedyny traktował mnie z należytym szacunkiem. Święte dziecko! )  jest do niczego i nikomu tego nie życzę. Nawet pannie Parkinson, którą czasem spotykam na stołówce, gdzie ona pracuje ( ! )

       Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej strój do pracy




Kiedy się ogarnełam ze smutkiem spojrzałam w lustro w mojej łazieneczce. Znów ten sam, monotonny dzień... znowu narzekanie Nath, która nie cierpi mnie dla zasady. Zastrzelę się.
Weszłam do pokoju Leonka. Chłopiec spał jak zabity. Jego brązowo-blond włosy opadały na jego piękną twarzyczkę. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam po pokoju;  średni, kwadratowy z niebieskimi ścianami w samolociki, łóżko na przeciwko wejścia, biurko po lewej, kącik zabaw i szafa po prawej. Jego królestwo. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubranka dla chłopczyka;




Spojrzałam na niego ostatni raz gdy położyłam ciuchy na oparciu krzesła od biurka i wyszłam z pokoju zostawiając otwarte drzwi. Podeszłam do drzwi po prawej z serduszkiem na klamce i przekręciłam gałkę. Weszłam do różowego królestwa wrednej Nath - łóżko stojące po lewej od wejścia zajmowała piękna dziewczynka z blond loczkami; po prawej biurko i szafa  a resztę pokoju zajmowały zabawki i stoliczek z kilkoma krzesłami. Również podeszłam do szafy. Dziewczynka drgnęła, ale nie przebudziła się. Wyjęłam dla pociechy Olivera ciuszki, które położyłam na stoliczku;

\

Skrzywiłam się i wyszłam zostawiając otwarte drzwi i uchylone okno. Zeszłam na dół, przeszłam przez salon i ruszyłam w stronę kuchni. Szybko zrobiłam jajecznicę na bekonie i posmarowałam ciemny chlebek masełkiem dla Leonka i postawiłam talerzyk na stole przy stałym miejscu chłopca. 
Szybko zrobiłam również dwie kanapki z pomidorem dla Nathalii i również postawiłam talerz przy stałym miejscu dziewczynki. Nalałam do zielonych szklanek we wzorki soku dyniowego i ruszyłam na górę aby dobudzić dzieciaki. 
    Leon jak zwykle siedział na łóżku ubrany i czekał na mnie. Kiedy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i włączył światło. 
- Cześć Leonku, jak się spało? - zagadnęłam patrząc na niego z uśmiechem. 
- Siema Hermiona - przybił mi piątkę - Spoczko, a tobie? Co dziś na śniadanie, głodny jak smok...
- Ty zawsze jesteś głodny. Dla ciebie jajecznica na bekonie. Leć jedz zanim wystygnie. 
Chłopiec wyminął mnie i zbiegł po schodach. Zamknęłam drzwi do jego pokoju i weszłam do księstwa Nathalii, która spała w najlepsze. 
- Nathalia! - krzyknęłam zapalając światło. Dziewczynka podniosła się z łóżka i spojrzała na mnie spode łba. - No wstałaś, malutka. - zaśmiałam się - Ubierz się szybko. Jak ci się spało?
- Wiem, że mam się ubrać, Hermcia - czyli dobry humor. - Ale wolę chwilkę jeszcze... pospać. - opadła na poduszkę, a ja usiadłam na jej łóżku. - Wstań, bo się spóźnisz do przedszkola! Przygotowałam dla ciebie śniadanie, które Leon zaraz ci zje. Szybko, szybko!
Wyszłam z pokoju dziewczynki, która zaczęła zdejmować swoją piżamę. 
    Zmęczona zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapkę z serem. Przeżuwałam ją powoli, tak żeby godzina minęła szybko. Po chwili Nathalia zeszła z góry i zaczęła pochłaniać swoje śniadanie.
Leon zmył po sobie naczynia i pobiegł do łazienki, żeby rozebrać się, wziąć szybką gorącą kąpiel ( trwała ona zawsze ok. 10 minut ) umyć ząbki, twarz i ubrać się znowu. 
    Nathalia zostawiła talerz i podeszła do drzwi łazienki. 
- Ciekawe co teraz zrobi. - zapytałam szeptem sama siebie obserwując dziewczynkę z drzwi kuchni.
Nath zaczęła walić pięściami w drzwi łazienki. 
- Czego?!? - rozległ się zdenerwowany, jedwabisty głos Leona. 
- Wynocha z kibla, idioto! - odpowiedziała mu Nathalia. 
- Już! Nie sikaj! - warknął Leon - Jeszcze tylko zęby i wychodzę. Daj trzy minuty, Nathalio! 
- Masz dwie minuty. 
- Nathalia, przestań natychmiast. - zgromiłam ją. Boziu, jak ja nie cierpię tego bachora! - Nie decyduj! Idź lepiej na górę spakuj do  plecaczka obrazek. Zapomniałaś, co?
- Skąd wiesz? 
- Bo leży na biurku, mała mądralo! - pokazałam jej język i wskazałam palcem na kręte schody. 
- Idę. - mruknęła zmieszana i weszła na górę. 
W tej samej chwili z łazienki wyszedł gotowy Leonek.
- No i gdzie ta krzykaczka? - zapytał mnie. 
- Wysłałam ją po obrazek, Leonku. Idź po swój plecak, trzeba tam spakować drugie śniadanie. 
- A co mi dasz? - zapytał z zaciekawieniem. 
- Kanapkę z szynką, jakiś batonik i soczek. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę kuchni żeby przygotować dwa takie śniadania; jedno w czerwonym pudełeczku a drugie w czarnym. 
Usłyszałam szum wody. To Nath poszła wziąć szybciutką kąpiel. 
Leon zniósł dwa plecaki; swój i Nath. 
- Zapukaj do siostry i powiedz, że już się ubierasz. - poleciłam mu. - Nałóż trampki i kurtkę. Czekajcie na mnie. 
Spakowałam wszystkie rzeczy dzieciaków do ich plecaczków i dałam ich chwilkę na ubranie się. 




                                                                  ***************





Kiedy zaprowadziłam dzieciaki do przedszkola, udałam się wcześniej o godzinę do pracy, żeby popracować jeszcze nad detalami jednego z raportów. Mój gabinet znajdował się w środku pomiędzy ośmioma innymi. Stało w nim biurko z krzesłem, malutka sofa i stoliczek oraz kilka roślinek. Kolor ścian był fioletowy, a dywanik czarny jak smoła. Obok mojego biurka znajdowały się drzwi - drzwi do gabinetu szefa całego Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Dracona Malfoy'a. Taaak.... ja pierdzielę, nawet po Hogwarcie w pracy muszę znosić jego humory. 
Położyłam torebeczkę na sofie i usiadłam za biurkiem, na którym leżał raport wczorajszy. Wyjęłam pióro z szufladki i zaczęłam dopisywać coś tam i ówdzie. Nagle zza drzwi gabinetu mojego PRZEŁOŻONEGO dobiegły mnie dwa głosy; Malfoy'a i jakiejś kobiety. 
Drzwi otworzyły się z hukiem i wyleciała z nich jak burza Astoria Greengrass. Draco stanął w drzwiach i krzyknął za nią tylko jedno:
- SUKA! 
Spojrzałam na niego z odrazą z jaką czasem patrzałam na Olivera. 
- A ty męska dziwka. - mruknęłam pod nosem nadal obserwując blondyna, który powoli odwracał się w moją stronę. 
- Słyszałem. - powiedział łagodnie i ruszył do swojego gabinetu. - Jutro wyjazd do Paryża. - zatrzymał się przed moim biurkiem. Co? - Będziemy tam pięć dni. Negocjacje i takie tam. Ubierz się seksownie. 
- Nie mam z kim zostawić dzieci Olivera. - powiedziałam chłodno. - On też jest we Francji i nie ma się kto nimi zająć. 
- Zadzwoń do mamuśki Wood'a. - podsunął. 
- Nie mam numeru. 
- Księga telefoniczna.
- Nie chcę jechać. 
- Ale musisz. 
- Czemu?
- Dlaczego nie chcesz?
- Bo dla ciebie kobiety to suki, szefie. 
- Tylko moja była. 
- Tsaa...
- Powodzenia. Jutro będę w twoim mieszkaniu o dziewiątej. Zrób sobie wolne. Znaj mą łaskę, Granger. 



3 komentarze:

  1. Świetnie ci wyszedł ten rozdział! Wszystko pięknie się czyta - jest OK.
    Pozdrowienia i weny
    Dravelia

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zacznę od rzeczy do których mogę się przyczepic;) po pierwsze co do zdjęć ubrań o wiele lepiej by to wyglądało jakbyś nie dodawała zdjęć tylko linki do nich, bo to psuje trochę bardzo ładny wygląd bloga ;) zauważyłam też kilka błędów stylistycznych,ale zawsze można nad tym popracować. Nawet mi się to zdarza ale to przez to że nie mam czasu sprawdzać rozdziału przed jego dodaniem ;) Trochę dziwnie też się czyta kiedy raz piszesz zdrobnieniami a za chwilę pojawiają się ostrzejsze słowa ;) to chyba tyle mam nadzieje że nie masz do mnie żalu z powodu tych kilku uwag ;) z doswiadczenia wiem że dają więcej motywacji niż same pozytywy ;) z niecierpliwością czekam na ich wspólny wypad ;) i coś mi mówi że się razem prześpią.
    Ściskam Avadka ;*
    milosny-skandal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc : Nigdy nie przepadałam za Dramione po Hogwarcie, ale Twoje opowiadanie jest na prawdę Świetne :)
    Mogła byś powiadomić mnie o nowych notkach na :
    http://bez-tej-milosci-nie-mozna-zyc.blogspot.com/
    ? Była bym bardzo wdzięczna, z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń